sobota, 3 września 2011

Famajka



żłobkowa ;-)

a raczej po żłobkowa! wzięła mnie mama przed spaniem i nie udało mi się, wbrew wcześniejszym planom, dotrwać bez spania do wieczorynki!

teraz jestem twardsza! i tak szybko nie daję za wygrana, zwłaszcza jak nigdzie poza próg domu się nie ruszam.

sobota, 18 czerwca 2011

Famajka górska



Jak moja siostrą była taka jak ja,to była z rodzicami i bratem nad morzem. a mnie postanowili przegonic po górkach. oczywiście już od dawna trwały przygotowania,ale... zawsze jest jakieś "ale"... dzień i los okazało się miał inne plany! staruszków buty okazało się,że miały odmienne plany podeszwa chciała zostać i odpoczywać a skórzana część z sznurówkami chciała zdecydowanie isc na durbaszke i palenice! witaj przygodo,ale poczekaj,tylko starzy kupią sobie buty! potem już było ok... tata nosił mnie nawet bez marudzenia i nie trząsł mocno. ale sami zobaczcie ... teraz śpię,bo mnie tak już zmęczyli,że bałam się co jeszcze mogą wymyślić,więc wolałam usnąć...;-p dobranocka papapa

nawet nie wiedziałam,że mnie zna tyle ludzi!

czwartek, 12 maja 2011

zmęczona



jestem mega, strasznie, przeraźliwie, ogromnie zmęczona! dlatego moje próby wydostania się z łóżeczka zakończyły się totalną klapą...

dodatkowo wszystkie moje plany i pomysły są pacyfikowane przez mamę. czasem uda mi się coś zacząć i już już prawie się udało... no właśnie prawie! zjawia się mama i jest katastrofa. conajmniej jak dzisiaj z butelką Bobo Fruta... się rozbiła! ;-/

środa, 11 maja 2011

piątek, 29 kwietnia 2011

święto flagi


było dzisiaj dla mnie w głogowie i z tej okazji otrzymałam małą chorągiewkę ... na głowę! ;-)

ładna nie?

mały lans...

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

poranna prasówka!



rano zawsze trzeba wszystko sprawdzić: co w trawie piszczy i czy zabawki są całe i zdrowe... a że akurat na tronie? wielofunkcyjna jestem i już!


a teraz dostałam całą butle kaski i już śpię... dobranoc.
zagryzam kasowniki... może coś z tego będzie?

czwartek, 14 kwietnia 2011

wtorek, 25 stycznia 2011

fluś

we wtorek mama wsadziła mnie rano do auta i pojechałyśmy... nie wiem jak długo i którędy jechałam, bo spałam... ale jak dojechałam... uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
cóż za uroczy mężczyzna..... objawił się moim oczom! uśmiech zachwycający i promienny! budowa silna, ale jaki delikatny, ani razu się na mnie nie opierał(tak jak ten mały sąsiad z dołu) :) sam próbował pokazać co potrafi i wiecie co! fajny jest! mamę też ma fajną - ale ja ją juz chyba gdzieś widziałam, ma też brata, no a jego tata... jak to tata - niestety nie umywa się do mojego, chociaż też ma jakoś tak dziwnie włosy na głowie ułożone ;P
a oto fluś i ja famajka...
tadaaaam!

poniedziałek, 24 stycznia 2011

szafki

nie wiem czy wam już mówiłam, ale odkryłam coś ciekawego już jakiś czas temu! a dokładnie są to takie pudełka z otwarciami tzn. szafki! są też szuflady i takie inne z olbrzymimi drzwiami i w jednej takiej szafce to jest wanna i ja się tam kąpię :)
ale niedawno zauważyłam że te co są mniejsze to mają takie kulki za które jak się odpowiednio pociągnie i w odpowiednim momencie wsadzi rękę, nogę czy głowę to .... ehhhh....tyle skarbów kryją, że sami byście chcieli to zobaczyć! na początku  miałam trochę problemów - nie obyło się bez blokad brzusznych i usztywnienia nóg. raz to nawet palec mnie zabolał... do tej pory nie wiem dlaczego - jednak postanowiłam być bardziej ostrożną. teraz nauczyłam się tak szybko otwierać drzwiczki, że ... sami zobaczcie! 

    
   
ledwo można poznać, że to ja! zwłaszcza że ostatnio czeszą mnie w antenkę! :[

jak to się dzieje!

że jednego dnia zrobię porządek a na następny dzień - znowu bałagan! tyle się zawsze namęczę z tymi moimi rodzicami i rodzeństwem, że pierwsze cztery godziny śpię jak zabita, potem mi to zupełnie mija! ale nie o to przecież chodzi! przecież ja jestem mała to szybko się regeneruje i zwykle mi godzina wystarczy by wstać jak nowo narodzona, ale powiem wam już sił mi brakuje... jak po przebudzeniu idę do kuchni a tam znowu to samo!

 



sobota, 22 stycznia 2011

dla babci i dla dziadka

życzenia muszę składać sama, bo do dziadków moje rodzeństwo wywiozła wczoraj mama!
ale zamiast pięknych życzeń i uścisków góry... wrzucę moje ładne zdjęcie, gdy za oknem chmury
:D
jakie fajne nóżki :)

czwartek, 13 stycznia 2011

z kuzynem

ale dziwnie... położyli mi jakieś takie małe coś co mruczy i się rusza. ale i tak słuchajcie rusza się straaaaaaaaaaaaaaszelnie mało... prawie wcale! normalnie leży i się nie rusza! nie wiem chyba taki leniwy! a na dodatek nie wiem ważny? bo nie otwiera zupełnie oczu tylko śpi! a nawet jak mruczy to oczy ma tylko lekko przymrużone! 
ja nie wiem jak tak można! nawet z tego wszystkiego, to się na chwilkę od niego zaraziłam i leżałam.... leżałam.... leżałam... ale na szczęście okazało się że mi tak nie zostało ;)
Ma i Ma
hmmm

wtorek, 4 stycznia 2011

dzisiejszego dnia

to mama chciała chyba wypróbować moją cierpliwość....
właściwie zaczęło się od tego że tato i mama stracili cierpliwość u mojego brata w pokoju, ale potem bardzo szybko się pozbierała, poubierała, nakarmiła mnie i siebie, i zgarnęła jęczącego (zupełnie jak ja kiedy jestem głodna) braciszka i pojechaliśmy. później to w sumie nie wiem co się działo, bo mi się na godzinę film urwał. a jak się obudziłam leżałam w wózku, i spotkałam się z dziadkiem Antkiem!
a potem to już zostałam przewieziona chyba po całym mieście, i tyle co nowych ciociów spotkałam.... to już dawno nie spotkałam! dwie to mnie nawet zabrały do siebie a trzecia poszła pokazać czwartej, i tutaj muszę przekazać pozdrowienia dla Flusia od tych dwóch ostatnich czyli od Gosi i Ani z czasów mojego przyjścia na świat ;) 
oj dużo dzisiaj widziałam.... i jak się okazuje takich ciociów jak taty siostra to jest dużo i mają różne brzuchy! małe i duże, miękkie i twarde, a wszystkie się uśmiechają!
powiem Wam, że mimo tego męczącego nie wracania do domu to było fajnie. trochę tylko był jeden pan marudny, ale były tam też panie i powiedziały mu, sama słyszałam: no Józek idź tam, nie męcz dziecka! hihihi
mama później poszła do swojej pracy na krótki odpoczynek i pojechałyśmy po braciaka do szkoły i do domku....
chyba nawet chciała żebym jeszcze spała, po tym jak usnęłam w drodze do domu... ale ja w końcu poczułam swobodę ruchów i nawet nie miałam zamiaru spać.
chociaż teraz to sobie już śpię, bo jednak atrakcje dzisiaj mnie zmęczyły, dobiło świeże powietrze a ciepła kąpiel rozleniwiła.....
dobranoc... zobaczymy co będzie jutro bo coś się chyba szykuje!


szybko?

zaraz tam wskakuję!



sobota, 1 stycznia 2011

SYLWESTER

bo tak się ten wieczór dzisiaj nazywa -JEST SUPER!!
obudziłam się na karmionko, a tutaj mamcia wyjmuje mnie z łóżeczka i idziemy budzić rodzeństwo, które nijak(chociaż był straszny huk) nie chciało się obudzić! 
okazało się że teraz jest właśnie ten czas i ten moment na te całe fajerwerki! było SUPER, powiem wam ze podobały mi się strasznie... tak strasznie że nie mogłam potem zasnąć, a jak zasnęłam to się obudziłam o 4 rano i chciałam nadal sztucznych ogni i fajerwerków, ale mama i tata byli nieugięci i nie chcieli wstać!!! :[
kiedyś nie będę ich się pytała tylko sobie sama pójdę na Sylwestra i wtedy będą żałować że nie chcieli teraz ze mną się w nocy bawić... tylko spać spać spać


noga już fika....