piątek, 22 października 2010

wiele się dzieje

dawno Wam nie mówiłam co u mnie, ale teraz korzystając z ciszy i spokoju troszkę opowiem. raczkowanie idzie mi już całkiem dobrze. najbardziej lubię jak mama siada na przeciwko mnie i wyciąga do mnie ręce, a ja wtedy szybciutko maszeruję i ... wspinam się podpierając się jej dłońmi. fajnie jest tak wstać, troszkę jest trudno, ale jak mi się nogi na parkiecie nie rozjeżdżają to szybciorem wstaję i NO! mam już całkiem inny pogląd na świat! ostatnio to nawet zrobiłam jej kawał i bawiłam się zabawkami w "częściowym ukryciu". mama w kuchni pewnie coś sprzątała, ja byłam u mojej siostry w pokoju (mówię Wam jakie ona ma tam fajne zabawki i równie fajny dywan!) i bawiłam się stukając o podłogę-taki inny dźwięk się wydobywał :). mama wchodzi a ja... "włączyłam znikanie" :D
w szafie :D
następnym razem mama wchodzi do pokoju a ja stoję sobie przy łóżku i bawię się zadowolona - swobodą i dowolnością perspektyw! często tak robię jak mnie mama zostawi na chwilkę w łóżeczku... kilka dobrych chwytów, dwa podsunięcia kolanami i yhhhhhhhhhhh już stoję na prostych nogach. coś tata wspomniał o obniżeniu łóżeczka - nie wiem co to znaczy, ale na razie się tym nie martwię!
poza tym dzisiaj była ważna chwila! udało mi się pokonać jeden stopień w naszym mieszkaniu - próbowałam też wspinać się na drabinę, ale to widać jest trudniejsze, bo mi ją ciągle zastawiają! a schodek! ten sobie jest otwarty na moje próby, zastanawia mnie tylko dlaczego jak już wracam z rekonesansu to sama zejść nie mogę?! hmmm może ktoś z Was mi w tej kwestii coś podpowie?!
mam zdjęcie jak trenuję.... nawet mamie udało sie uchwycić.... pięknego kwiatka jakiego mam na rajtuzach ;)
trening czyni ... mistrzyni!
mam jeszcze tylko mały kłopot, z nosa cieknie mi takie coś co - owszem czasem pomocne, bo daje poślizg - bardzo mnie męczy i bardzo mi przeszkadza! piję syropki i kropelki i czekam kiedy sobie wreszcie z mojego nosa pójdzie!!! okropieństwo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz