czwartek, 30 września 2010

cały dzień

mama prowadzała mnie na spacer. rano sie tylko uchowałam bo padał deszcz. a potem to byłyśmy w tak wielu miejscach, ze z nudów to usnęłam i spałam, aż przyszłam po braciszka do szkoły! potem było dużo tych no drzew i juz mi się nie chciało spacerować, ani spacerować samej tylko chciałam u mamy na rekach... więc piłyśmy herbatkę, tzn mama piła i potem jak już się upewniłam ze nigdzie juz nie pójdziemy to wrócił tata i siostrzyczka moja i bawiliśmy się wesoło! a braciszek robił zadania... strasznie fajne są te jego zeszyty! takie smaczne ;)
dzisiaj już co raz lepiej mi szło pełzanie i sięganie po to co chcę, a mama wczoraj pokazała mi ze można w łóżeczku się trzymać i stać... muszę tylko wykombinować jak się złapać tam, na górze. poza tym cicho sza nie mówicie nikomu... ale bardzo dobre było takie coś co sie maca nazywa i bobofrut :D chyba jakoś tak? mniam mniam!
poza tym nadal wpuszczają mi do nosa jakieś mokre cos i wysysają z niego też takie mokre, co jak się złoszczę samo wychodzi, więc nie rozumiem po co te całe zabiegi i ceregiele?!
dzisiaj byli u nas goście, tzn wczoraj też. ale wczoraj to była babcia i dziadek a dzisiaj było dużo dzieci i ciocie dwie :D fajne te ciocie bo mnie nosiły i w końcu mogłam coś więcej zobaczyć a nie tylko pod fotelem i pod ławą:)
teraz w końcu poszłam spac, ale z nadmiaru wrażeń zasnąć nie mogłam i bardzo się denerwowałam... ale juz jest OK... dobranoc papapapa

niedziela, 26 września 2010

i tak dalej i tak dalej

dzisiaj zdałam sobie sprawę, ze zamiast tak się męczyć i próbować(od kilku dni)pady na klatę, to mogę zupełnie spokojnie lekko podciągnąć się na rękach i podeprzeć na nogach i.... pełzam. jeszcze nie do końca idzie mi to doskonale, ale jak jutro mi na to pozwolą, to sobie wypracuje odpowiednia metodę i osiągnę sukces ;)
była dzisiaj też u mnie babcia i dziadek-babcia taka śmieszna -zastanawiała się co ja jeszcze potrafię i podziwiała moje nowe umiejętności, a wczoraj ciocia A. z wujkiem, mówili o jakimś dzwonku który bardzo dokładnie widać?! nie wiem o co im chodziło, ale ponoć mają zabrać się odpowiednio do roboty i ... że niby dzwonka nie będzie!
jak już wszyscy sobie poszli, bo tata z siostra i braciszkiem też, to mama poszła dać mi jeść. ostatnimi czasy znalazłam sobie taką fajną zabawę - oczywiście jak nie jestem zmęczona i głodna! bawię się np jakąś zatyczką wkładając ja do buzi i dmucham! hihihihi całkiem fajne odgłosy z tego wychodzą, a mama to mówiła że podobno mój starszy brat tak kiedyś robił hohoho spryciarz! taka fajna zabawa! a najfajniej jak już skończę jeść to tylko wystarczy delikatnie otworzyć usta i od razu jest wesoło! 
papa
bo ja już śpię... tylko deszcz mi za bardzo szumi ;)

środa, 22 września 2010

moja mama

dzisiaj rano powiedziała do taty tak: "muszę popracować nad naszą Mają, bo jak poszedłeś to miałam od niej niespodziankę!dlaczego tobie nie zrobiła niespodzianki to nie wiem?" no i wytłumaczcie mi jak tu zadowolić własną matkę? a teraz ubrała mnie i siebie... i mnie wsadziła do fotelika, a sama siadła do telewizorka i cały czas palcami stuka w takie coś czarne i pstrykające. ja sobie gadam, ona czasem sie do mnie uśmiechnie i nie wiem na co czekamy! a za oknem piękne słoneczko... 
no i muszę wam powiedzieć przypięła mi coś do włosów!! takie różowe i z kokardką - ale po co to nie wiem?!
mojej siostrze czasem takie przypina, jednak bez kokardek ;) zaraz sie wkurzę na to czekanie, bo ileż można! dobrze że chociaż, ten czerwony fotelik się buja, jak macham nogami, bo to juz by była nuda totalna...
ooooooocho! telefon zagrał fajną melodyjkę i zdaje się, że wychodzimy!!!
to paaaaaaaaaaaaaa
do zobaczenia :D

sobota, 18 września 2010

mocne postanowienie

nadrobienie straconych chwil...
mama usilnie próbuje mnie zatrzymać, wymyślając jak najdłuższe spacery(np. w deszczowy dzień, mocząc sobie kompletnie nogi!). muszę wtedy siedzieć w wózku i nie mam zupełnie szans na trening.
dzisiaj jednak z racji soboty po porannej drzemce i drugim śniadaniu. mmmm pycha było! powędrowałam na moją mate treningową. na początku z taką nieśmiałością i lekkim szaleństwem(wywinęłam orła na plecy jak długa), ale kolejne fikołki juz się nie pojawiły, a ja juz całkiem ładnie sobie radzę. podciągam kolana -fik, ręce prosto -fik, i się kołyszę! ale fajowo! tak sobie podskakuję i jest śmiesznie :) niesamowite uczucie i obłędna adrenalina... muszę nadal trenować, zobaczę co mogę zrobić następnie?! może wyprostować kolana? hmmm ale głowa wtedy w niebezpieczeństwie hmmm pogadam z siostrą i bratem, może coś mi dopomogą?! w końcu starsi są! ;)
a moze coś mi sie w nocy wyśni?! zobaczymy też co mama z tatą wymyslili na jutro - może w domku pobędziemy?..................
........mogłabym ćwiczyć dalej ;D

czwartek, 16 września 2010

fajnie

jak mnie czasem mama zabierze do pokoju mojego brata
dzisiaj byłam u niego bardzo długo bawiłam się w MAŁEGO KING KONGa 
ty jesteś ten dobry czy ten zły?
i sprawdzałam też gdzie się u niego można "zamelinować" ale okazuje się że pod stołkiem sie nie zmieszczę...
że ciasno?eeeeeeeeee nieee
fajnie mi się tam bawiło... nawet panowie co przyszli i poszli to o mnie nie wiedzieli hihihi
mama mnie nawet pochwaliła, że taka grzeczna i cichutka byłam, ale ona jest dziwna... przecież tam było superowo!! i nikt mi nie przeszkadzał, szkoda tylko że mało zabawek było, ale widziałam takie kolorowe pionowe paseczki w kilku rzędach - to może nastepnym razem sie nimi pobawię, takie kolorowe były!


piątek, 10 września 2010

nudzi mi się

już od dłuższego czasu nudzi mi się takie leżenie w łóżeczku dlatego postanowiłam wykorzystać innych do oglądania świata... ale mama ciągle skarży się na bolące plecy, tata jest zapracowany i przeważnie na spacerach z bratem i siostrą i nosić nikt mnie nie chce! czasem uda mi się namówić na to jakieś przypadkowe ciocie, czy wujków, ale mama szybko się w tym orientuje i mnie od nich zabiera ;[
jeszcze miesiąc temu postanowiłam spróbować obrócić się na brzuch, bo tak jest o wiele lepszy widok i wszystko jest zdecydowanie ciekawsze... trenowałam i się w końcu udało, teraz trenuję nadal.... tym razem sięganie po zabawki i sprawdzanie z czego są. ponieważ nie znam się na tym zbytnio to na razie oceniam: twarde czy nie! jak twarde, to głośno krzyczę, a wtedy mama hihihi podaje mi takie miękkie :D
już tydzień temu zadziwiłam ciocię i cioci koleżanki, które się znają na dzieciach, że tak dużo potrafię... mama zawsze mi powtarza CHCIEĆ to MÓC... no to chcę i już naprawdę dużo mogę.
wczoraj to nawet jak mi mama nie pozwoliła bawić się gazetą to się rozpłakałam patrząc jakie to na mamie robi wrażenie... niestety mama się na tym poznała i gazety nie dostałam... a ciekawa była, coś o obcasach
bęc!
muszę jeszcze trochę systematycznie trenować, to może w końcu uda mi się samej sprawdzić co jest w innych kątach domu. bo na razie to mam swobodny dostęp tylko do pokoju z pomarańczowymi siedzeniami. a w domu są jeszcze inne bardzo ciekawe, czasem mnie tam zabierają... ale na krótko... 
jaki wniosek: jak sama tam nie pójdę to mi nie pozwolą!

poniedziałek, 6 września 2010

jestem

tutaj już dłuższą chwilę, ale może od początku.....
... na początku to mało kto o mnie wiedział... no dobra były jakieś przypuszczenia, ale nieśmiałe i pełne obaw ;)
siedziałam sobie cichutko... 
aż tu nagle, kurczę dowiedzieli się o mnie ;) hihihi pierwszym razem się dobrze ukryłam ale za drugim już niestety nie było wątpliwości, że JESTEM!
byli nawet u takiego jednego Magika(dżina) który zrobił mi wtedy kilka zdjęć... potem jeszcze kilkakrotnie byłam u niego i sobie z moją mamcią rozmawiali. którymś razem to nawet byliśmy z tatkiem i nakręcono o mnie film... ale było wesoło :D
i tak sobie rosłam, rosłam, co raz więcej słyszałam, próbowałam ssać kciuka i bardzo mocno sie wierciłam, bo jakoś tak ciasno było. a mój brat i siostra to do mnie mówili i pukali przez ścianę. to ja im też odpowiadałam. 

mamcia zawsze gdzieś ze mną chodziła, trochę do pracy, trochę do znajomych... ale najbardziej to lubiłam jeździć z mamą autem... ale tym małym RUBINKIEM nie tą dużą WICHURĄ ;)

teraz też lubię podróżować, a najbardziej lubię szybkość...
ale ale wracając do tematu.. pewnego dnia, mamcia była bardzo zdenerwowana, ubrała się w białą odświętną koszulę z dużym dekoltem(jak na jakieś święto), piła przez rurkę jakieś smaczne napoje, trochę sobie poodpoczywała, a potem to najpierw dostała moje zdjęcie a następnie w nocy dostała mnie....
fajnie tak było sobie z nią leżeć i w końcu zobaczyć... zobaczyłam też brata - taki duży i wesoły, i siostrę - uśmiechniętą i opiekuńczą no i mojego tatulę - chociaż jego to juz widziałam wcześniej - też uśmiechniętego.
w tym dziwnym miejscu w którym byłyśmy najpierw z mamą, było jeszcze kilka takich mamuś z dzieciami - był Aleksander i była Kasia - ich mamy były chyba na tej samej imprezie, bo też takie białe koszule miały...
potem był wielki dzień - wyjście do DOMu...
a tutaj to juz bardzo dużo się dzieje... i powoli postaram się wam opowiedzieć, co!

ja ... MAJA ANTONINA

czyli faMAJKA