to mama chciała chyba wypróbować moją cierpliwość....
właściwie zaczęło się od tego że tato i mama stracili cierpliwość u mojego brata w pokoju, ale potem bardzo szybko się pozbierała, poubierała, nakarmiła mnie i siebie, i zgarnęła jęczącego (zupełnie jak ja kiedy jestem głodna) braciszka i pojechaliśmy. później to w sumie nie wiem co się działo, bo mi się na godzinę film urwał. a jak się obudziłam leżałam w wózku, i spotkałam się z dziadkiem Antkiem!
a potem to już zostałam przewieziona chyba po całym mieście, i tyle co nowych ciociów spotkałam.... to już dawno nie spotkałam! dwie to mnie nawet zabrały do siebie a trzecia poszła pokazać czwartej, i tutaj muszę przekazać pozdrowienia dla Flusia od tych dwóch ostatnich czyli od Gosi i Ani z czasów mojego przyjścia na świat ;)
oj dużo dzisiaj widziałam.... i jak się okazuje takich ciociów jak taty siostra to jest dużo i mają różne brzuchy! małe i duże, miękkie i twarde, a wszystkie się uśmiechają!
powiem Wam, że mimo tego męczącego nie wracania do domu to było fajnie. trochę tylko był jeden pan marudny, ale były tam też panie i powiedziały mu, sama słyszałam: no Józek idź tam, nie męcz dziecka! hihihi
mama później poszła do swojej pracy na krótki odpoczynek i pojechałyśmy po braciaka do szkoły i do domku....
chyba nawet chciała żebym jeszcze spała, po tym jak usnęłam w drodze do domu... ale ja w końcu poczułam swobodę ruchów i nawet nie miałam zamiaru spać.
chociaż teraz to sobie już śpię, bo jednak atrakcje dzisiaj mnie zmęczyły, dobiło świeże powietrze a ciepła kąpiel rozleniwiła.....
dobranoc... zobaczymy co będzie jutro bo coś się chyba szykuje!
 |
szybko? |
 |
zaraz tam wskakuję! |